Temat small talk, czy bardziej po polsku małych pogawędek, był mi obcy, zanim nie wyjechałam do obcego kraju, by tam żyć i oswajać się z inną kulturą. Jednak gdy patrzę wstecz, to w Polsce small talk jest jak najbardziej obecny! O pogodzie rozmawiałam z sąsiadami z bloku, o dzieci zagadywały liczne starsze panie, chociaż może do sąsiedzkiego „dzień dobry” nie dodawałam „jak się masz”, a jeśli już ktoś zapytał o samopoczucie, to nie odpowiadało się odruchowo – „jest ok, dzięki”.
Small talk dopadł mnie najmocniej w Szkocji. Do tego stopnia, że kiedyś urządziłam sobie doszkalanie z tej tematyki z pomocą internetu. Poznałam tematy polecane, czyli neutralne i niepolecane, czyli dotykające zbyt mocno życia osobistego rozmówcy. Jednak z praktyki codziennej w pamięci utkwiły mi najbardziej (chyba niestety) te rozmowy, które wcale takie neutralne nie były.
Zagadywanie do dzieci to wciąż miły akcent spacerów w każdym kraju, często starsi sąsiedzi w ten sposób nawiązywali kontakt, ale gdy pewnego razu usłyszałam, że dobrze, że mój syn pewnego pana nie przewrócił, bo by mnie pozwał, to szczęka mi opadła i nawet nic na to nie odpowiedziałam (naprawdę Młody pana nawet nie musnął ani nie owiał wiatrem swego przelotu…). Również komplementowanie czy zagadywanie ciężarnych do rzadkości nie należy i bywa to miłe, ale gdy słyszysz, że chodzisz w tej ciąży całą wieczność to nie wiadomo, czy się śmiać z zażenowania czy z sympatii na taki nieporadny styl zagajenia.
Ale i w drugą stronę wpadki się zdarzają. Mam jednego sąsiada, którego spotykam dość regularnie i który nie jest świadomy, że poszerza mój zasób zwyczajowych odpowiedzi o pogodzie. Nie był też świadom, że w bardzo kiepskim dniu na zapytanie: jak się masz, rzuciłam z automatu „super”! Nie jakieś „ok”, „w porządku” „może być” tylko prawdziwe radosne super! Na autopilocie łatwo palnąć cokolwiek…
Tematyka pogawędek i pozdrowień rzucanych w przelocie nie wykracza często poza pogodę. Ale przecież pogoda to dla Brytyjczyków temat rzeka! Istnieje ponad sto słów i fraz określających deszcz w angielskim i jego dialektach. Z jednej strony jak można nie rozmawiać o pogodzie, gdy potrafi się ona zmieniać kilka razy w ciągu dnia, a z drugiej strony to chyba najlepszy neutralny temat, który pozwala zacząć niezobowiązującą rozmowę!
Te krótkie pogawędki mają być lekkie, a jeśli są wesołe, to jeszcze lepiej. Pozwalają nawiązać kontakt, przełamać lody, wypełniają czasem niezręczną ciszę i czynią wiele sytuacji, jak na przykład stanie w kolejce lub czekanie na wizytę u lekarza, przyjemniejszymi. Jeszcze jakiś czas temu nie byłam pewna, czy lubię tę formę grzeczności, ale w czasach pandemii każdy small talk wydaje mi się dużo istotniejszy i wiem, że dla wielu ludzi doświadczających na co dzień samotności jest tym, co potrafi rozjaśnić ich dzień! Dlatego lubię te małe pogawędki i cenię to, że ludziom chce się odzywać, bo nawet w kraju, gdzie small talk jest czymś zwyczajowym i oczywistym, nie każdy zawsze wychodzi ponad „hi” lub „morning”.
Ula, Szkocja
***
Jeśli podobał Ci się ten tekst,
ZOSTAŃ NASZYM PATRONEM NA
Więcej o naszych Patronach i o nas: