Po przeprowadzce zostały pudła. Jedno wyjątkowo ogromne. Nie minęła chwila, a dzieci zaanektowały właśnie TO pudło. Najpierw było umownym domkiem. Później w domku pojawiły się koce, latarki i misie. Także papier i kredki. Rysowały projekty i głośno dyskutowały, dokąd można polecieć TĄ rakietą. “Baza” lub poważniej stacja kosmiczna była ulubionym miejscem syna, w którym przesiadywał godzinami. Córka domagała się swojej rakiety. I tak staliśmy się osadnikami na Marsie i posiadaczami kanciastych rakiet. Po licznych przeróbkach – kredkami i farbami, klejami i wyklejankami, córka zamieszkała “z powrotem” na planecie Ziemia w stadninie koni, a syn podbił Gwiazdę Śmierci – odległą galaktykę z gwiezdnych wojen.
Obserwowałam moje pociechy z rosnącą fascynacją. Dzieci potrafią być drogowskazami i pokazać nam, jak być twórczym, jak nie przestawać marzyć. Małe dzieci nie mają w sobie krytycyzmu, który nakazuje dorosłym oceniać, czy dany pomysł jest warty wykonania. Dzieci eksperymentują, sprawdzają, tworząc nowe przedmioty i obmyślając ich zastosowania. To tacy mali startup-owcy.
Czy pozwalacie dzieciom czasem na twórczy bałagan?
Ja, gdy tworzę, nie przejmuję się i nie układam równiutko pędzli i tubek farb. Leci wszystko po kolei, a dopiero po procesie twórczym, który trwa czasem kilka dni, wszystko sprzątam. Więc kiedy dzieci chcą zamienić podłogę w salonie w pracownię szalonego artysty i rozwinąć rolkę papieru ze szwedzkiego sklepu, pozwólcie im. Połóżcie się też na podłodze i pobawcie w obrysowanie waszych kształtów! Na was taka zabawa także będzie korzystnie oddziaływać! Dorośli czasem nie widzą sensu zabawy, a przecież to relaks, odpoczynek, a także terapia śmiechem, tańcem, to czasem twórczość.
Pozwalajcie swoim potomkom was poprowadzić.
Nie odrzucajcie propozycji wspólnej zabawy. Słuchajcie i obserwujcie. Wszystkie zabawy “na niby” rozwijają kreatywność. Dzieci uczą się dzięki nim podejmowania decyzji, jednocześnie będąc reżyserami i aktorami. Wyimaginowane sklepy, bazy z koców pod stołem, herbatki u lalek czy teatrzyk to trening nie tylko wyobraźni, ale i motywacji. To, jak mówią naukowcy, rozwijanie tego obszaru mózgu, który odpowiada za planowanie, racjonalne myślenie i uczucia wyższe.
Nauka to eksperymentowanie, a więc i sprawczość. Dlatego dziecko eksperymentuje, zrzucając wielokrotnie grzechotkę na podłogę lub raz po raz układając wieżę. Maluch nie odczuwa frustracji i nie uprawia samokrytyki. Tak samo jest w pracach plastycznych: mama i tata to dwa koła z patykami zamiast kończyn i kropkami w miejscu oczu oraz kreską zamiast nosa. Dziecko wręcza takie dzieło z okrzykiem: jesteś piękna mamo!
Pozwalajmy dzieciom na swobodną zabawę artystyczną – zupy z farb, malowanie rękami, nawet stopami.
Zróbcie z dziećmi domową ciastolinę z mąki i soli. Kupujcie dzieciom farby i kredki. Nie organizujcie jednak dzieciom czasu od A do Z. Swobodna zabawa ma lepsze działanie niż “strukturyzowanie” – to słowo dla mnie całkowicie nowe, poznane w Szwajcarii. O ile dawanie dzieciom ram dziennych i ram norm społecznych ma sens, to w zabawie powinna być totalna wolność. Niech dziecko czuje twoje wsparcie, nie przez pochwały lub krytykę, ale wspólnie spędzony czas. Wspólny w zabawie i w sprzątaniu, a także wspominaniu: a pamiętasz, jak…
Artystka, malarka, edukatorka.
Zgadzam się z autorką. Potrzeba czasami tak niewiele żeby mieć dobrą zabawę ☺️
Podpisuje sie pod Agi artykulem pomazana farba lapa :)) nie przeze mnie pomazana ale przez moja 7mio latke ktora wlasnie sobie wymyslila ze zrobi “body painting” ….. na Mamie. :)))