W wielu kulturach świata seks owiany jest tabu albo pewne zachowania są najzwyczajniej nieakceptowalne wśród społeczeństwa. Dania jednak wyłamuje się z kanonu wstydu i możemy tutaj niemalże doświadczyć seksualnej i nagiej rozpusty.
Dania jest pierwszym na świecie krajem, który w 1968 roku zalegalizował pornografię i tym samym przyciągnął ludzi z całego świata, w końcu stał się miejscem legalnych seksualnych uniesień.
Przeprowadzając się tutaj, swojego pierwszego szoku doznałam właśnie w związku ze sferą seksu, zachowań społecznych z nią związanych oraz odmienną mentalnością.
Już na randkach szybko zorientowałam się, że niekoniecznie muszą się one kończyć znalezieniem sobie życiowego partnera. Wręcz przeciwnie, dla wielu jest to okazja na znalezienie sobie tak zwanego bolleven – przyjaciela na seks. Propozycji było wiele, ale jakoś godziło to w moją dumę i poszanowanie mojej osoby i moich wartości. Seks bez uczuć źle mi się kojarzył i było mi trudno upatrywać w tym przyjemności. Natomiast Duńczycy absolutnie nie mają z tym problemu. Co kraj, to obyczaj – jak mówi stare polskie przysłowie.
Gdy poznałam dwanaście lat temu mojego męża Duńczyka, doświadczyłam prawdziwego zderzenia dwóch kultur oraz różnic mentalnych. Poznając nową osobę w Danii, często zaprasza się ją na pierwszą randkę do domu i często też zwieńcza to spotkanie łóżkowym aktem. Mój mąż bardzo się zdziwił, kiedy odmówiłam mu wieczoru z pizzą w jego czterech ścianach na rzecz spotkania na „gruncie neutralnym”. Nasze pierwsze randki odbywały się bowiem w kawiarni i w formie spacerów. Mój mąż przyznał po czasie, że byłam najbardziej niedostępną kobietą, jaką do tej pory poznał. Obce było mu też tak duże zdystansowanie z mojej strony. Dziś wspominamy to z uśmiechem na ustach i traktujemy naszą miłosną przygodę jako lekcję poznania innych kultur i zachowań.
Z czego jeszcze słynie Dania?
Dlaczego wydaje się jawić jako raj seksu i wyzwolenia cielesnego? Dania to kolebka Międzynarodowego Festiwalu Swingersów – pierwszego tego typu zainicjowanego właśnie tutaj. Podczas gdy kluby swingersów kwitną i mają się całkiem dobrze, prostytutki rozliczają się ze swojej pracy jak każdy inny podatnik – ich działalność jest bowiem uznawana w Danii za całkowicie legalną.
Dania to niewątpliwie kraj możliwości – również tych cielesnych. Jeśli naprawdę chcesz połączyć się z samym sobą i otaczającą cię naturą, to razem ze Stowarzyszeniem Duńskich Nudystów możesz wybrać się na regularnie organizowane piesze wędrówki – właśnie nago. Jesteś chętna? Dla mnie jest to jeszcze mentalnie nieosiągalna opcja, ale kto wie, co przyniosą mi kolejne lata spędzone w kraju Andersena.
Suma summarum nagość i seksualność w Danii są postrzegane jako integralna część naszej człowieczej natury.
Widać to na każdym kroku. Dostrzegam to również w systemie wychowania moich dzieci, których nagość na basenie, po zajęciach wychowania fizycznego nie zawstydza. Obserwuję też ogólne reakcje na ludzkie ciało czy to na ulicy, czy na plaży. Wolność seksualna kwitnie i ma się tu naprawdę dobrze. Każdy z pewnością znajdzie tu coś dla siebie.
Iga Faurholt Jensen
Fajny,prawdziwy tekst, ale wypadałoby zmienić „prostytutki” na sex- workerki/ workerów/ prace seksualną
Pozdrowienia z Danii 😉
Prostytutka nie jest słowem obraźliwym. Dziwka już tak. Prostytutka, prostytucja to szeroko używane terminy w języku polskim. Sex worker to słowo po pierwsze nie nasze, a już zapożyczone i nie miałoby w tym felietonie takiego samego zabarwienia na jakim mi zależało.
Cieszę się jednak, że się tekst się podoba😉
Pozdrawiam serdecznie