KulturaPodróżeReportażezabawa i kreatywność

Pod koniec października w Bazylei odbywa się tradycyjny jesienny jarmark Herbstmesse. To nie tylko największy, ale i najstarszy jarmark tego typu w Szwajcarii. Odbywa się on co roku od ponad 550 lat i co roku przyciąga około miliona odwiedzających. Bazylea dostała ten przywilej w roku 1470 od cesarza.

Herbstmesse jest częścią żywego dziedzictwa kulturowego miasta i obok jarmarku bożonarodzeniowego i odpowiednika karnawału, zwanego Fastnacht, stanowi dumę bazylejczyków. Jarmarczne gadżety różnią się od tych sprzed lat, ale sentymentem napawają smaki i zapachy oraz melodie pięknie odnowionych  zabytkowych karuzeli. Niewątpliwie największą atrakcją jest wesołe miasteczko rozstawione na siedmiu placach bazylejskiego starego miasta.  

Bazylejczycy tłumnie odwiedzają Herbstmesse już w pierwszy dzień. Wtedy karuzele są za darmo. Stanie w długich kolejkach do poszczególnych atrakcji umilają jesienne smaki i zapachy dzieciństwa. Całe miasto wypełnione jest aromatem karmelu, cynamonu oraz wielu przypraw korzennych. Na placach sprzedawcy rozstawiają gustowne malownicze budki, a cukiernicy i kucharze na oczach odwiedzających przyrządzają tradycyjne desery, szwajcarskie kanapki z serem czy placki ziemniaczane zwane Rösti. Sprzedawcy chętnie szczegółowo opowiadają o smaku potraw i wyjaśniają skład nadzienia kolorowych, ręcznie wyrabianych landrynek i pierniczków. 

Dziś, tak jak niegdyś aż na siedmiu placach miasta można kręcić się na dużych i małych karuzelach.

Znajdzie się coś dla maluchów i dla młodzieży. Wybór jest ogromny i na każdym placu rządzi inny klimat. Ciekawostką jest hala żywcem wyjęta z lat 80., w której królują elektryczne samochodziki i pałac śmiechu oraz tunel strachu. Ci, którzy nie gustują w takich atrakcjach, mogą kupić szwajcarskie wyroby począwszy od skarpet a na garnkach do fondue skończywszy. Centrum Bazylei nie jest wielkie, bez problemu można je przejść na piechotę. Większość tramwajów dowiezie turystów na Barfüsserplatz, do samego centrum miasta. To malutki placyk przed Muzeum Historycznym wypełniony atrakcjami. Jeśli będzie ich tu za mało, można przejść spacerem wąską, stromą uliczką Müsterberg w górę na Münsterplatz.

Warto potem zapuścić się na drugi brzeg Renu, do Kleinbasel – Małej Bazylei. Tam na Messeplatz mieszczą się najwyższe i najbardziej ekstremalne formy rozrywki. To miejsce skierowane do młodzieży i tych, którzy pragną najmocniejszych wrażeń. Lunapark w tej części miasta jest wieczorem rozświetlony i tętni muzyką. O zmroku ustawiają się kolejki do strzelnic i budek z jedzeniem i napojami. Wieczorem warto jednak wrócić na plac katedralny, czyli Münsterplatz. Tam stoi symbol jarmarku – sześćdziesięciometrowy diabelski młyn, widoczny z daleka nawet nocą. W dzień roztacza się z niego piękny widok na miasto i płynący w dole Ren. 

Miejscowi darzą natomiast największym sentymentem Petersplatz. Tam można się faktycznie cofnąć w czasie. Na placu w centralnym miejscu ustawiona jest zabytkowa, pięknie odrestaurowana karuzela, która kusi konikami i błyszczącymi złoto dekoracjami. Od placu odchodzą promieniście uliczki rzemieślników, stworzone ze stoisk, kramów i stylizowanych drewnianych budek. Kiedy nie słychać melodii karuzeli, po uliczkach roznoszą się jak niegdyś nawoływania kramarzy, które pomagają się przenieść w czasie… 

kolorowe jarmarki

Dawno, dawno temu, jesienią w otoczonej murami Bazylei rozpoczynał się szczęśliwy czas.

Rozstawiano bogate stragany i wesołe miasteczko. Kupcy oferowali swoje towary, a jedzenie i napoje sprzedawano w ogromnych ilościach. Miasto wypełniał gwar i prezentujący swoje umiejętności żonglerzy i kuglarze. Jarmark przyciągał także postaci z półświatka. Oszuści, szubrawcy, prostytutki i złodzieje licznie nawiedzali miasto.

Dlatego od samego początku podejmowano środki bezpieczeństwa. Trzech członków rady miejskiej tworzyło policję targową. Specjalnie powołany pięcioosobowy “sąd sprawiedliwy” orzekał w sprawach kradzieży, przemocy i oszustw, rozstrzygał także spory między handlowcami. Konni najemnicy strzegli wszystkich dróg dojazdowych do miasta, a otwierano tylko wybrane bramy miejskie, co pozwalało na lepszą kontrolę przepływu przybyłych. Podczas Herbstmesse zagraniczni kupcy cieszyli się takimi samymi prawami jak lokalni. Tajemnicze produkty z zagranicy były zresztą jedną z największych atrakcji. Wśród nich były przyprawy, narzędzia, ceramika, ozdoby, a na Petersplatz można było kupić garnki i talerze.

Do miasta licznie ściągali śpiewacy, zapaśnicy, sportowcy, żonglerzy, mając nadzieję na szybki zarobek.

Na jednym z placów rozstawiono wysoki drewniany smarowany tłuszczem drąg, na który przy okrzykach tłumu próbowali wspinać się odważni mężczyźni. Posilić można się było kiełbaskami z szynki, słodyczami, różnorakimi wypiekami a na spragnionych czekały skórzane worki wypełnione winem.

Trudno opisać, jak wiele przeróżnych słodkości można dziś spróbować na jarmarku: są jabłka w czekoladzie, pianki w polewach z prawdziwej szwajcarskiej czekolady mlecznej i gorzkiej zwane całuskami – Schaumkuss, bazylejskie miodowe pierniczki z nutą pomarańczy firmy Läckerli Huus. Ulubionym przysmakiem najmłodszych dzieci jest Magenbrot. To zanurzone w  czekoladowej kuwerturze pierniczki – miękkie i aromatyczne. Warto spróbować kanapek z rozpuszczonymi szwajcarskimi serami – jedna to tost Chäässchnitte, a druga Chäsbängel, czyli bułka do hot-doga, ale wypełniona serem fondue. Posiłek uzupełni wino z kantonu Wallis, poncz lub grzane wino lub piwo.

Herbstmesse zaczyna się w ostatnią sobotę października o 12.00 i trwa dwa tygodnie. Warto przyjechać w tym okresie choćby na weekend. Pogoda w schowanej między trzema pasmami górskimi Bazylei jest jesienią ciepła i sucha. 

Przykładowe ceny:

Przejażdżka diabelskim młynem kosztuje najwięcej – 15 franków 

Karuzele dla małych dzieci 3-5 franków

Kolejki górskie 8-10 franków

Kanapka z raclette 8-10 franków

Schaumkuss, pianka w czekoladzie 8 franków

Pierniki 5-10 franków

Wino, piwo, wino grzane 8-10 franków

Aga Jaworska

4.2 5 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Awatar użytkownika
Beata
1 rok temu

Schaumkuss i pierniczki tak mi zapachniały, że najchetniej wsiadlabym w samolot i odwiedziła Bazylee. Uwielbiam jarmarki świąteczne, kojarza mi się najbardziej z grudniem a tu proszę, Szwajcarzy mają swoje- jesienne

Marta
Marta
1 rok temu

Aż czułam na języku te smaki. Aga czekam na opis jarmarków bożonarodzeniowych.

Gosia
Gosia
1 rok temu

Uwielbiam wszelkie jarmarki i wesołe miasteczka! Świetnie się czytało Aga! ☺️

kinga
kinga
1 rok temu

Bardzo bym chciała się znaleźć w tym miejscu o tym czasie to tak troche jak przenieść się w czasie i wrócić pamięcią do dzieciństwa 🥰

Joanna
Joanna
1 rok temu

O 12 popołudniu biją dzwony w kościele Martinskirche, to jest znak, że Herbstmesse się rozpoczęła. I wtedy są karuzele tylko przez pierwsze 15 minut za darmo, nie cały 1szy dzień.