Felietonyczerwona truskawka

Nie każdy przyjezdny zna doskonale język państwa, w którym przychodzi mu zamieszkać. W naszym przypadku było podobnie – niektóre z nas były przygotowane pod względem mowy tubylców lepiej, inne gorzej, ale prawie każdej zdarzyła się jakaś wpadka, zabrakło czasem słówka czy określenia. Opowiadamy dziś o językowych psikusach spłatanych nam przez życie na obczyźnie.

Urządzając się po bawarsku – Ania, Niemcy

Lattenrost to stelaż łóżka, czyli to coś, co znajduje się pod materacem. Kiedy przeprowadziliśmy się z Polski do Niemiec, zamówiłam nam łóżko z Ikei. Kupiłam ramę i materac, myśląc, że to taki materac, który opiera się na ramie. A tu niespodzianka. Rama jest, materac jest, ale miękki i “wpadł” do środka ramy. Spaliśmy na tym materacu w ramie przez kilka dni zanim udało mi się wyczaić słowo, nauczyć się je wymawiać z akcentem bawarskim, a następnie zamówić przez telefon z dostawą do domu! Nie zapomnę tego słowa i NIGDY w naszej rodzinie nie nazwiemy tego czegoś w żadnym innym języku jak tylko po niemiecku – Lattenrost!

O słodkościach w kraju mięsożerców – Kasia, Irlandia

Mince pie (angielski) – to świąteczna babeczka z nadzieniem bakaliowym. Pracowałam w ekskluzywnym butiku z francuską odzieżą dla dzieci. Czas Świąt. Irlandczycy w tym czasie mają bzika na punkcie tzw. mince pies. Szefowa poprosiła mnie, żebym kupiła kilka paczek dla klientów, aby mieli co jeść, popijając szampana z górnej półki podczas zakupów. Pobiegłam zatem do sklepu. Mieli tylko mrożone mince pies, kupiłam kilka opakowań, zastanawiając się w drodze powrotnej, jak my to odgrzejemy? No i ten szampan mi nie pasował do babeczek z czerwonym mięsem, groszkiem i cebulką? Zakupy dostarczyłam zadowolona z moich zdolności językowych. Ale jak zobaczyłam minę szefowej, wiedziałam, że coś jest nie tak. Zaczęła się śmiać, lekko spanikowana spytała tylko, czy mam rachunek. No mam. “To biegnij to szybko wymienić! Na mince pies, te świąteczne tradycyjne, słodkie, z bakaliami w środku! Bo ty mi przyniosłaś mince meat pies.” No i bądź tu człowieku mądry. Mnie uczyli, że mince to mięso mielone. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że te świąteczne słodkie babeczki to mince pies. A te słone to mince meat pies (albo mince beef – mięso wołowe). 

Akcent, ten podstępny akcent – Ania, Turcja/Polska

Miałam kiedyś taką śmieszną sytuację w Anglii związaną z wymową. Jestem anglistką i pasjonatką tego języka, więc chcę wierzyć, że mam całkiem dobry akcent – dlatego ta sytuacja tak mnie ubodła i zapadła w pamięć. Byłam z przyjaciółką nad morzem w hrabstwie Norfolk (wschód kraju). Tym razem była moja kolej zamówić kawę, więc całkiem pewna siebie podeszłam do lady i zamówiłam dwie latte. Nic prostszego, prawda? Pani jednak mnie nie rozumiała. Najpierw zaskoczona powtórzyłam swoje zamówienie, ale później, nauczona doświadczeniem z Francji, zaczęłam próbować różnych wersji wymowy. Dziesięć minut później pani w końcu załapała i powiedziała: Oł, soł ju min tu latéjs? (Oh, so you mean two lattes?). Tak więc pamiętajcie, w UK latte to nie [late] lub [latte], ale tylko [latéj]…

Synowa prawdę Ci powie – Olga, Czechy 

Moje polsko-węgiersko-czeskie zmagania językowe czasami były dość śmieszne. W węgierskim nieustannie myliłam dwa słówka: tehén (krowa, wół, bydło) i terhes (być w ciąży). Raz w aptece poprosiłam tehénsségi teszt (test na krowę???) zamiast o terhességi teszt (test ciążowy). Na domiar złego w czeskim teściowa to tchýně i też często robiłam ze swojej teściowej węgierską krowę. Ale jak już się wreszcie nauczyłam tych słówek, to kamień spadł mi z serca!

Miło mi Cię zabić! – Aleksandra, Finlandia 

W fińskim trzeba bardzo uważać, bo czasami jedna literka może dużo zmienić. Na początku zdarzało mi się kogoś zabijać, zamiast spotykać. A wygląda to tak – tapan (zabijam/zabiję), tapaan (spotkam/spotykam).

Ładny masz stół! – Justyna, Niemcy

Dupiś, dupjony znaczy chrzcić, ochrzczony w dolnołużyckim, ale też jest dupjone wino, czyli wino rozcieńczone wodą. Jedna litera może także być sprawcą pomyłek: redne blidki – ładne stoły, redne bildki – ładne zdjęcia. Ileż razy ja komuś mówiłam, że ma ładne stoły!

Biwak “na Eskimosa” – Jola, Kanada

Happy camper to człowiek zadowolony z życia. Byłam w sklepie w czasie mroźnej, kanadyjskiej zimy. Ludzie są tu bardzo otwarci, lubią porozmawiać z kimkolwiek i o czymkolwiek. Podchodzę do kasy, pan pyta mnie, czy jestem happy camper. Oniemiała patrzę przez okno, jak okiem sięgnąć zaspy śnieżne wyższe od samochodów na parkingu, temperatura minus 30. W ułamku sekundy przechodzą mi przez głowę myśli: czy ja wyglądam na biwakowicza w środku zimy? Pan się nie zraża moim milczeniem i pyta dalej: tak?, nie?, nie wiem? Wybieram więc najbezpieczniejszą odpowiedź: nie wiem, nie jestem pewna…

Nietypowy deser  – Kasia, Irlandia

Apéritif (francuski) –  trunek alkoholowy na dobre trawienie. Znajoma Irlandka będąc na wakacjach we Francji, chciała wykazać się swoim francuskim i zamówiła w restauracji préservatif (kondom) zamiast apéritif.

A czy wam, drodzy czytelnicy, język tubylców spłatał kiedyś figla?

5 2 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Walentyna
Walentyna
3 lat temu

Wiozłam dla syna do Australii kaszę jęczmienną, bo nie mógł jej nigdzie znaleźć a tęsknił za krupnikiem. Na granicy tłumaczę celnikowi, że to na polskie mydło ( nie jestem zbyt dobra w angielskim). Nieźle go ubawiłam, ale kaszę przepuścił.

trackback

[…] się kolejnego języka w wieku kilkunastu lat lub później zwykle wpływa na to, jak odbieramy uczucia w tym języku. […]