Zapach smażonej żurawiny w całym domu, pomarańczowe i brązowe ozdobne liście na „jesiennym” obrusie. Udekorowane indykami miseczki na sos gravy i tarta dyniowa w obowiązkowym pomarańczowym kolorze na deser. Fasolka, brukselka z boczkiem, purée ze słodkich ziemniaków, kolorowe warzywa z ziołami z piekarnika i najważniejszy… oczywiście indyk! Złociście upieczony, koniecznie z wymyślnym nadzieniem, o którym amerykańskie perfekcyjne panie domu potrafią rozprawiać tygodniami. Klasyczny amerykański farsz zrobiony jest z miąższu chleba, orzechów, żurawiny, tymianku i cebuli.
Thanksgiving to mój ulubiony dzień w roku w Stanach Zjednoczonych.
Nie tylko ze względu na potrawy, które uwielbiam, ale przez cały ten świąteczny nastrój i przesłanie tego dnia. Bycia wdzięcznym za wszystko!
To najważniejsze amerykańskie święto obok Bożego Narodzenia, które obchodzone jest zawsze w czwarty czwartek listopada na cztery tygodnie przed słynnym Christmas. Jest świętem świecko-religijnym kultywującym więzi rodzinne, a także niezwykłą okazją do wyrażania wdzięczności za wszystko, co nas dobrego spotkało w życiu.
Dzieci rysują laurki i wypisują na nich, za co są wdzięczne, dają je rodzicom, nauczycielom w szkołach i przedszkolach. Poza lekcjami przypominającymi o historii i znaczeniu Święta Dziękczynienia organizowane są przedstawienia oraz zbiórki charytatywne na rzecz najbardziej potrzebujących. Wszystko to w charakterze – „dziękuję za to, co mam i chcę się tym dzielić z innymi”.
W dużych miastach w USA organizowane są parady (bo Amerykanie kochają parady). Najsłynniejsza jest w Nowym Jorku i organizuje ją dom handlowy Macy’s. Znana jest głównie z dużych balonów, które przedstawiają postaci z kreskówek. Najczęściej w historii parady pojawiał się pies Snoopy. Ponad 45 milionów osób ogląda ten spektakl w telewizji, a kilka milionów obserwuje go osobiście.
Bardzo lubię Thanksgiving, chociaż nie jestem Amerykanką.
Zaadoptowałam to święto dla siebie i swojej rodziny. Nawet kiedy wyjechaliśmy ze Stanów na kilka lat z powrotem do Europy – święto indyka obchodziłam w Zumikonie i Herrlibergu pod Zurychem.
Dobrze, że mieszkałam blisko szkoły międzynarodowej Inter Community School w Zumikonie, bo pobliski Migros ze względu na mieszkających w pobliżu Amerykanów sprzedawał przed Thanksgiving indyki, żurawinę i parę innych obowiązkowych produktów!
Święto Dziękczynienia jest najbardziej rodzinnym dniem w „amerykańskim” kalendarzu.
To wtedy bilety lotnicze są najdroższe i panuje największy ruch na lotniskach. O kolejki, zgubione walizki, spóźnione lub odwołane samoloty w czasie tych najważniejszych w USA świąt nie trudno. Wtedy pogoda może być już nieprzewidywalna i na wschodzie oraz północy może zaatakować zima a na południu burze i tornada.
Cała Ameryka ogląda z zapartym tchem wiadomości i zaklina rzeczywistość, a wszystko po to, by rodziny mogły być razem w te święta. Dzieci pracujące gdzieś w wielkim świecie zjeżdżają wtedy do domów rodzinnych. Niektórzy biorą urlopy na cały tydzień, żeby jak najdłużej móc być ze swoimi bliskimi.
Dla jednych to olbrzymia radość, dla innych również duże wyzwanie i stres. To wtedy trzeba wreszcie przywieźć i przedstawić rodzicom narzeczonego lub narzeczoną. Gorzej, jeśli się nikogo takiego nie ma! W mediach społecznościowych można natrafić na ogłoszenia o poszukiwaniu chłopaka czy dziewczyny do wynajęcia na okres dziękczynienia. A skoro wciąż powstają nowe filmy o tym zjawisku, to znaczy, że temat jest wciąż aktualny. Chciałoby się powiedzieć: Only in America!
Dla mnie ten okres oznacza stres innego rodzaju!
Ciężko jest w ciągu tego tygodnia załatwić cokolwiek w urzędach. Nie mówiąc już o znalezieniu lekarza czy dentysty, który przyjmuje pacjentów w tym czasie, a jak wszyscy wiemy, najczęściej człowiek choruje właśnie w święta! Wszystko zamiera na tydzień i tempo życia w kraju ludzi hiperaktywnych jest spowolnione na tyle, że przez chwilę można mieć wrażenie, jakby się wyjechało na przykład na Okinawę i zażywało slow life!
W sklepach są wtedy straszne kolejki do kas. Produkty znikają z półek w mgnieniu oka, padają rekordy sprzedaży. Na pieczonego indyka trzeba się zapisać odpowiednio wcześniej. Bo nie każdy przecież porywa się od razu na pieczenie indyka giganta w domu. Przygotowanie perfekcyjnego indyka to podobno sprawdzian bycia prawdziwym Amerykaninem czy prawdziwą Amerykanką!
Jeden z największych hodowców tych ptaków – firma Butterball – od kilkudziesięciu lat prowadzi darmową linię telefoniczną, czynną całą dobę, która ma na celu uchronić zagubionych i zestresowanych amatorów przed kulinarnymi niepowodzeniami. A skoro odbierają po kilkaset telefonów dziennie, widać że z indykiem nie ma żartów!
W sklepach, zwłaszcza spożywczych, panuje histeria świąteczna, która może się udzielić nawet polskim emigrantkom, jak widać!
Żurawinę kupuję co najmniej tydzień wcześniej, słodkie ziemniaki, fasolkę i brukselkę również. Indyka już upieczonego zamawiam w moim ulubionym Central Market w Dallas, bo dla naszej czwórki, w tym jednej wegetarianki – indyk upieczony w całości oznaczałby kilka tygodni jedzenia!
W ogóle mam wrażenie, jakby Thanksgiving był jedynym dniem, kiedy tak naprawdę Amerykanie gotują w domu! Bo na co dzień mieszkańcy USA żywią się na mieście. Kupują gotowe jedzenie, zamawiają je często online z dowozem do domu. Zgłodniałe i wymęczone tysiącem zajęć pozalekcyjnych dzieci najchętniej jedzą w aucie w drodze do domu, bo odległości są duże a głód jeszcze większy! Tak przynajmniej twierdzi mój syn.
Co mnie od lat niezmiennie dziwi, to fakt, że z okazji tego święta ludzie kupują gotowe ugotowane, utłuczone i włożone w pudełka… ziemniaki. W naszym kraju każde dziecko od najmłodszych lat potrafi to zrobić i nikt chyba nie zapłaciłby 5 czy 8 dolarów za porcję na jedną osobę, kiedy cały worek można kupić o połowę taniej!
Co kraj, to obyczaj!
Skąd wywodzi się Święto Dziękczynienia?
Upamiętnia ono ucztę wydaną w 1621 roku przez gubernatora kolonii Plymouth, pod Bostonem. Mieszkańcy
Plymouth przybyli do Nowej Anglii na pokładzie statku Mayflower w 1620 roku. Niestety, z powodu niedostatków żywności i licznych chorób, pierwszą, srogą zimę w nowym miejscu przeżyła tylko część oryginalnej załogi. Losy pasażerów Mayflower potoczyłyby się pewnie w nienajlepszym kierunku, gdyby nie pomoc rdzennych mieszkańców. To oni nauczyli pielgrzymów, jak zdobywać jedzenie w nowym środowisku, jak uprawiać kukurydzę czy łowić ryby.
Kiedy nastała kolejna jesień, a pielgrzymi zakończyli swoje pierwsze, niezwykle udane żniwa, gubernator William Bradford zarządził uroczystą ucztę. Oprócz mieszkańców Plymouth, zaprosił także rdzennych mieszkańców z plemienia Wampanoag, aby wspólnie uczcić pokaźne zbiory. Choć dokładne menu trzydniowej uczty nie jest znane, dokumenty historyczne sugerują, że na stole pojawił się indyk.
Ponad dwieście lat później, prezydent Abraham Lincoln ogłosił Święto Dziękczynienia świętem narodowym.
Lubię to święto również z tego powodu, że trwa krótko i człowiek nie może się na dłużej „rozleniwić”. Poza tym, nie chodzi w nim o prezenty, więc nie trzeba wydawać pieniędzy, żeby móc świętować.
No chyba że lubimy zakupy i czekamy na wyjątkowy dzień w roku czyli Black Friday, piątek po Święcie Dziękczynienia.
To wtedy zaczynają się wielkie wyprzedaże w sklepach. Produkty można kupić o kilkadziesiąt procent taniej. W tym dniu sklepy otwierają się nawet o czwartej nad ranem i czynne są do późnych godzin nocnych, kolejki ciągną się kilometrami. Jest duży chaos i trzeba uważać na torebki i portfele! Ale żądni przygód amatorzy zakupów twierdzą, że i tak warto. Ja podczas mojego pierwszego Black Friday straciłam pasek od torebki, który nie wytrzymał dzikich tłumów, a że torba należała do moich ulubionych, to dziś mam uraz i teraz wolę kupować online w czarny piątek!
Co można okazyjnie „dostać”? Krąży opinia, że największe przeceny są wtedy na elektronikę, więc ludzie najchętniej kierują się do sklepów z telewizorami, komputerami itd. Mam znajomych, którzy szukają przecen na samochody, ale twierdzą, że czasy kiedy można było zrobić super deal już minęły!
Ostatnio do Black Friday dodano również ofertę Cyber Monday i jeśli wciąż ma się czas, chęci i zasoby w portfelu, to podobno ceny w poniedziałek są nawet atrakcyjniejsze!
Koniec obchodów związanych ze Świętem Dziękczynienia jest początkiem przygotowań do… świąt Bożego Narodzenia.
W Ameryce żyje się szybko, tu nie ma miejsca na przerwę czy pustkę. Sklepowe dekoracje świąteczne zmieniają swoje miejsce w mgnieniu oka i trzeba być uważnym, żeby nie zapuścić się w niewłaściwą alejkę!
Happy Thanksgiving!
Bardzo interesujące. Tylko tych indyków szkoda.