Wielka grecka rodzina
Najważniejsza wartość na greckiej wyspie. Rodzina. Nie zasiada się do posiłku, dopóki wszyscy domownicy się nie zbiorą. Nieważne, że burczy w brzuchu i kiszki marsza grają, a tata nadal załatwia sprawunki w stolicy. Wszyscy pokornie czekają na wspólne biesiadowanie. Jedzenie łączy, zbliża, zacieśniania więzi międzyludzkie. Jedzenie jest równoznaczne z towarzystwem i odwrotnie. W Grecji nie wychodzi się na kawę, piwo, drinka. To znaczy nawet jeśli oficjalny zamysł jest właśnie taki, to i tak spotkanie zawsze i wszędzie kończy się w tawernie.
Jak ważna jest rodzina pokazuje również po dziś dzień zachowany zwyczaj nadawania imion nowo narodzonym dzieciom po dziadku od strony ojca.
Zawsze. Nie będzie mi dane wybieranie imienia dla mojego dziecka z kalendarza lub księgi imion i negocjowanie z mężem w tej sprawie. To już jest tutaj odgórnie przesądzone. Moje dziecko będzie nosiło imię Jorgo (którego właścicieli jest tutaj całe mnóstwo) lub Jorgia (jeśli będzie to dziewczynka). Oczywiście jak za dawnych czasów tak i dziś radość jest większa jeśli narodzi się potomek płci męskiej. Moje listy z urzędów i banków są zaadresowane Karolina Tomasza (w domyśle córka, oczywiście w greckiej formie dopełniacza) i dopiero potem nazwisko.
Ojciec jest ważny. Chociaż akurat w adresowaniu chyba nie tyle o hierarchię w rodzinie chodzi.
Gdy na jednej ulicy mieszka 15 Jorgów i 14 Manolisów oraz 16 Jannisów, to siłą rzeczy tego konkretnego łatwiej odnaleźć z kopertą “Jorgo, syn Nikolasa”. To przechodzenie imion z pokolenia na pokolenie tak namieszało w greckiej papierologii, że zrezygnowano nawet z przejmowania nazwiska po mężu i od roku 1983 zostaje się przy nazwisku panieńskim. Gdybym się uparła i zmieniła nazwisko, na przykład w polskim dowodzie, to mogłabym tutaj być mylona z siostrą mojego męża. Identyczność imion i nazwisk jest niesamowicie częsta. Dochodzi niejednokrotnie do takich absurdów, że gdy trzem braciom urodzą się synowie, to jest bardzo prawdopodobne, że wszyscy oni będą mieli to samo imię, a już z całą pewnością ten pierworodny. Męczy mnie to w rozmowach, np. jeśli ktoś mnie informuje, że Jani kupił nowy samochód, a ja za każdym razem muszę dopytać, który dokładnie Jani.
No i tak każdy z czasem dorabia się pseudonimu, żeby było łatwiej ustalić jego tożsamość.
Jest Jani Edem (barman z baru Edem), jest Jani Ribo (Ribo – pies, z którym się nie rozstaje), jest uśmiechnięty Jani (który zawsze nerwowo wykrzywia usta w uśmiechu), jest Jani księgowy, jest Jani wąsik (który w miejscu wąsa ma bliznę po oparzeniu), jest Jani 60 włosów (źródła ksywki nadal nie ustaliłam). Takimi przydomkami operuje się w normalnej konwersacji: “Jani Ribo kupił nowy samochód od Janiego Edema”. Mówi się, że jeśli już pierwszy wnuk ma imię po dziadku, to każdy następny może mieć imię dowolne. Tylko co na to powie dziadek od strony matki? Też chce, aby spotkały go równie spore zaszczyty i tym samym łatwo się domyślić, że ten tzw. wolny wybór pada na imię dziadka z drugiej części drzewa genealogicznego.
Mieszkam na Krecie dziesięć lat i znam tylko jedną parę (mieszaną), która zdecydowała się wybrać imię z totalnie innej bajki.
Jest to oczywiście zawsze komentowane w kategorii skandalu, braku szacunku do własnego ojca, który przecież nawet postawił synowi dom. Niegodziwość, niewdzięczność. Ja też jestem z tych zbuntowanych. Pytam się, czy Grecy potrzebują żony tylko w celu skorzystania z ich macicy, a potem matka nie ma już nic do powiedzenia? Przecież chciałabym dla mojego bobaska imienia, które brzmi słodko, które da się zdrobnić, które mi się dobrze kojarzy, które będzie identyfikowało właśnie jego, a nie pół klasy w szkole. Już nawet przeprowadziłam kwerendę na temat wesji imienia Jorgo we wszelkich językach i opcjach. Nic słodkiego nie znalazłam. Będzie Jurek-Ogórek i koniec. Aż mam gęsią skórę na myśl, że mam tak wołać do własnego dziecka. Chyba ograniczę się do skarbeńka, kochania, misiaczka. To zawsze działa.
O, jak dobrze, że mogłam sama wybrać imię dla mojej dziewuszki!
U mnie na szczęście syn urodził się w Polsce więc potrzebna była polska wersja greckiego imienia Gerasimos😀Jest Jeremi. A tu gdzie mieszkamy Jeremy..Obchodzi podwójne imieniny🤣
[…] Kreta […]