EmigracjaFelietonyLondyn

Kiedy byłam małą, niespełna trzyletnią dziewczynką, a było to na samym początku lat dziewięćdziesiątych, wyjechałam na długie wakacje razem z moją mamą do Niemiec. I chociaż tak długa odbyta autokarem podróż mogłaby się wydawać nużąca dla dziecka w tym wieku, była dla mnie nie tylko wielką przygodą, ale też pierwszym wspomnieniem. Patrząc wtedy na niekończące się światła niemieckich autostrad migoczące jak gwiazdy na niebie, dotarło do mnie po raz pierwszy, że świat jest bezkresny. Że granice mojego małego śląskiego i dziecięcego światka tak naprawdę nie istnieją. Że świat jest bezkresem kultur, różnorodności oraz możliwości. 

Kiedy miałam sześć lat,

moja mama przywiozła mi z podróży po Europie metalową wieżę Eiffla, kalendarze przedstawiające kolekcje Luwru i innych europejskich muzeów. Wraz ze zdjęciami stały się one moim dziecięcycm skarbem, który wielokrotnie obracałam w dłoniach, snując wizje tych wszystkich dalekich miejsc. To właśnie w kalendarzach przywożonych z różnych zakątków po raz pierwszy widziałam nie tylko inne języki, ale również dzieła takie jak “Trwałość pamięci” Salvadora Dali, “Wolność wiodącą lud na barykady” Delacroix, rzeźbę Wenus z Milo, „Człowieka patrzącego na morze chmur” Caspara Davida Friedricha. Patrzenie na ten kulturowy dorobek ludzkości wprawiało mnie za każdym razem w zdumienie, zachwycało i jeszcze bardziej podsycało moją ciekawość świata. W tamtym czasie nie wiedziałam jeszcze, że malutka metalowa wieża Eiffla stanie się wróżbą dla całego mojego życia i początkiem fascynacji krajem, do którego pewnego dnia postanowię wyjechać. 

Kiedy minęło kilka lat

od tych pierwszych wspomnień, a Polska stała się członkiem Unii Europejskiej, nastrój otwartości na świat, na ludzi z różnych zakątków świata i o odmiennych kulturach wraz powszechnym optymizmem i podekscytowaniem nowymi możliwościami towarzyszył mojemu wchodzeniu w młodzieńcze lata. Po raz pierwszy patrzyłam na ludzi, którzy przyjeżdżali do Polski z miejsc z moich kalendarzy: z Porto, Bari, Portofino czy z Biarritz. W tamtym czasie nie wiedziałam jeszcze, że to właśnie dzięki programom i finansowaniu Unii Europejskiej uda mi się wyjechać na dwa lata studiów do Francji, najpierw w ramach Erasmusa, a następnie w ramach umów pomiędzy europejskimi miastami partnerskimi.  

***

Kiedy byłam jeszcze w Polsce,

Francja była już częścią mojego życia. To francuska sztuka czy literatura wpłynęły na moją wizję wolności, która jak się później okazało, mogła znaleźć swoje potwierdzenie i realizację jedynie w kulturze i w języku francuskim. Ta wizja wolności popychała mnie najpierw do wyzwalania się z narodowej religijności, do doświadczania życia w sposób hedonistyczny, do pozbywania się zbyt ciasnych ram kultury i tradycji, by wreszcie wypchnąć mnie jeszcze dalej, poza granice Polski, najpierw na kilka podróży do innych europejskich krajów, a później do samej Francji.

***

Zmieścić się w trzy walizki i dwa kartony, kupić bilet tylko w jedną stronę, oderwać się od swoich korzeni i od własnej historii, wyrzec się nadanego przez los miejsca, podążyć za  romantycznym, historiozoficznym przeświadczeniem, że jednostka może wpływać na bieg historii, decydować o sobie, zbawić siebie samą. Wyjechać w poszukiwaniu wolności. 

Paula Sauer, Francja

4.2 5 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ola
Ola
1 rok temu

Przybijam piąteczkę za programy europejskie, z których i ja skorzystałam 🙂

Zastanawiam się, jaki jest teraz Twój stosunek do życia, po wyzwalaniu się z narodowej religijności i doświadczaniu życia w sposób hedonistyczny?

Alina
Alina
1 rok temu

Ta pani nie powinna należeć do Polek na obczyźnie, bo ona mentalnie Polką nie jest. Ilekroć czytam jej teksty albo komentarze na Facebooku, za każdym razem pisze rzeczy skrajnie antypolskie, podkreśla jaka ta Polska jest jej odległa i obca, że po polsku już prawie nie pisze, nie czyta i nie mówi, że dziecka języka polskiego uczyć nie będzie. Ta jej alergia na polskość i Polskę jest po prostu żałosna.