Felietony

Tekst oparty jest wyłącznie na moich własnych doświadczeniach z Tajlandii i Wietnamu oraz opisuje sytuację osób, które poznałam. To również spojrzenie na stereotypy przez palce. Czytajcie proszę z przymrużeniem oka.

Z moich obserwacji wynika, że białej kobiecie w Azji wcale nie jest łatwo znaleźć sobie męża czy też kochanka. Że niby facet zaprosi pannę na randkę i szafa gra? O nie. O ile biali mężczyźni bezproblemowo umawiają się z Azjatkami, podejmując inicjatywę, tak w drugą stronę jest raczej trudno.

Znam w moim bliskim otoczeniu tylko jedną parę facet Azjata, kobieta biała (Taj i Angielka. I to też jedna z nielicznych par, która jest ze sobą z miłości, a nie dla “benefitów”, o czym wspomnę później). W każdym razie – faceci raczej są nieśmiali i nie ma lekko, żeby ot tak wyhaczyli sobie białą kobietę. Nawet wyjście do knajpy sam na sam z taką dziewoją, to wielkie wydarzenie.

Kiedy jeden z wietnamskich kolegów (takich bardziej obrotnych, że i na piwo by poszedł, i zjeść, i na pogaduchy – w końcu wyemigrował hen daleko, do USA) zaprosił mnie na wycieczkę do swojej rodzinnej miejscowości, to wspólni znajomi mało nie pękli, bo przecież to musi być RANDKA! Inny kolega, również z gatunku przebojowych zapytał mnie pewnego razu:

– Dlaczego białe dziewczyny nie umawiają się z tutejszymi chłopakami?

– A zaprosiłbyś jakąś na randkę?

– No oczywiście, że nie!

Czyli wychodzi na to, że taka kobieta, której podoba się skośnooki chłopiec powinna się na niego zaczaić i sama zarzucić sieci. A on spłonie rumieńcem i przy odrobinie szczęścia powie “yes!”.

Raz zdarzyła mi się nie bezpośrednia próba bycia poderwaną. Mieszkając w Sajgonie, chodziłam codziennie na basen dostępny dla mieszkańców mojego bloku. Kiedy miałam kilkudniową przerwę, moja basenowa towarzyszka chodziła pływać sama. I tu szansę wykorzystał ON. Zalotnik, który, jak się okazało, już od pierwszego dnia obserwował mnie na basenie. Dopadł więc moją koleżankę i począł gadać. Wyznał jej, że:

– pływam, trzymając głowę nad wodą,

– wyglądam milej, niż większość białasek.

Wobec tego chciałby się ze mną umówić i czy koleżanka może to zaaranżować. Ona, na szczęście trzeźwo myśląca, odmówiła i kazała mu się samemu zapytać. Nie dała mu żadnego mojego kontaktu, ale numer mieszkania już tak.

Absztyfikant począł jednak wypytywać o moje życie. Oczywiście, czy mam męża (ku mojej zgrozie znajoma powiedziała zgodnie z prawdą, że nie i ku kompletnej rozpaczy, że ona w sumie to chce mnie ZESWATAĆ). Nakazałam następnym razem dostosować prawdę do sytuacji, oraz dodać, że mam kota, który sra na łóżko.

Adorator zapytał o coś jeszcze: gdzie pracuję, ile zarabiam i czym jeżdżę. Tutaj już znajoma wymiękła i uznała, że jest bezczelny. On natomiast podzielił się swoimi informacjami na ten temat. Jak na targu! Białas równy jest kupie hajsu.

Najgorsze z tej całej sytuacji było to, że z basenu kojarzyłam tylko starszego pana, który faktycznie codziennie pływał. Nie wyglądał, jakby na mnie zbyt często zerkał, ale kto go wie?! Krótko mówiąc – byłam ciut rozjuszona.

Dzień po tych wszystkich rewelacjach młody chłopaczek zaczepił mnie, gdy czekałam na windę, spiesząc się do pracy. Nie wiedzieć skąd znał moje imię i wiedział, gdzie mieszkam. Nieco mnie to zdziwiło, gdyż nie zapoznawałam się z sąsiadami. Ale kto by zważał na to, jak człowiek leci na złamanie karku do pracy. 

Szybciutko po tym incydencie basenowa kumpela poinformowała mnie, że on jej powiedział, że dziś rano zagadał do mnie i powiedziałam mu CZEŚĆ.

Absztyfikantem okazał się młodzian, nie starszy pan. Szczęśliwie koleżanka oburzona wypytywaniem o mój stan konta ukróciła próby podrywu.

Teraz przejdę do drugiej, nie śmiesznej, a smutniejszej części. Czyli biały pan i pani z Azji. Tutaj niestety pojawia się sporo przykrych sytuacji. Niektóre kobiety są na swój sposób przedsiębiorcze i szukają grubych portfeli (i co tu dużo mówić – znam takie przypadki i to niemało, to nie są tylko głupie stereotypy). Jednak jest też sporo dziewczyn, które są po prostu zafascynowane, zakochują się i niestety bardzo łatwo zostają skrzywdzone przez zachodnich macho, którzy przyjeżdżają na łowy i marzy im się przygoda z egzotycznymi pannami. Potem facet wyjeżdża lub znajduje kolejną dziewczynę na chwilę, a ta wykorzystana chlipie w poduszkę. 

Przykład mojej rozmowy z Europejczykiem związanym już przez długi czas z Azjatką:

– Współczuję tym wszystkim pięknym, ambitnym Europejkom tutaj. Biały facet nigdy takiej nie weźmie, choćby była i najlepsza na świecie, gdy wokoło jest tyle pięknych, chętnych, malutkich dupeczek. Ale ożenić się z taką to absolutnie nie, bo różnice są zbyt duże.

Wiadomo, że nie wszyscy tacy są. Ale trafia się niestety sporo. I nawet tego nie ukrywają.

Kolejną dość powszechną rzeczą (w Tajlandii codzienność, w Wietnamie nikogo takiego nie znam) są związki: starszy facet potrzebujący dokumentów, wizy itd. i młoda, ładna pani, ale bez kasy. I tak to funkcjonuje, ludzie się kłócą, ale żyją ze sobą.

Szczęśliwe mieszane pary, które znam, można by niestety policzyć na palcach. W dużej mierze niestety miłość jest fikcją. Czy wniosek z tego taki, że Tajki czy Wietnamki lecą na hajs, a faceci z zachodu to zaślepione chucią buhaje? Jeśli taki ruchajło trafi na pieniężną pijawkę, to tak po prawdzie – oboje mają swe korzyści i nie ma co się burzyć. Ale widok popłakującej koleżanki, pytającej dlaczego faceci z zachodu tacy są, po tym jak ją skrzywdził jakiś turysta, który obiecywał złote góry, a potem wyjechał jednak nie napawa optymizmem.

Można by powiedzieć “wiedziała, co robi”, ale dla większości dziewczyn (pomijając tę szczególną grupę nastawioną na mamonę i w zamian chętną do kontaktów seksualnych, a niestety wielu postrzega tak je wszystkie, co prawdą nie jest) umawianie się z facetem na randki samo w sobie to już poważna sprawa. Nie mówiąc o czymś więcej. To może czasem boleć.

Na koniec powiem zatem, że widzę na kilku pięknych przykładach, że taki mieszany związek może się udać. Ważne tylko, by zdawać sobie sprawę z różnic i szanować je.

Anna Maślanka

0 0 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Awatar użytkownika
2 lat temu

W Chinach to też mocno widoczne. Ale tu coraz więcej jest par typu biała kobieta i Chińczyk – sama znam trochę takich par. Udaje się – pod warunkiem, że obie osoby szukają dokładnie tego samego.

Anna Hylje
Anna Hylje
2 lat temu
Odpowiedz  baixiaotai

Oczywiście, że tak. Wszystko się da a Ty jesteś tego najlepszym przykładem 🙂

Maja
2 lat temu

Po pobycie w Japonii mam bardzo zbliżone obserwacje – biała kobieta, nawet jeśli jakimś cudem wyda się tamtejszym mężczyznom atrakcyjna, nie będzie podrywana.
Z kolei te 11 lat temu, posiadanie chłopaka z zachodu było modne – coś jak torebka LV.
I rzeczywiście, jeśli już widziało się pary mieszane, to składające się z Japonki i gaijina, nie na odwrót.

trackback

[…] kraju rodzinnego. A dla was co znaczy bycie Polką na obczyźnie? Spotkałyście się ze stereotypami na temat bycia Polką, o których wspominam? A może macie jakieś doświadczenia, o których nie […]