CiekawostkiEmigracjaFelietonyfocused photo of a snow flake

Ostatnio temperatura w Kunmingu spadła niemal do zera (w nocy nawet do minus jeden). Kunming, nazywany Miastem Wiecznej Wiosny, zazwyczaj jest ciepły i słoneczny, zwłaszcza zimą – wtedy jest tu pora sucha, a gdy przez kilka miesięcy nie pada i codziennie jest wysokogórskie, ostre słońce, jest tu naprawdę przyjemnie. Jednak każdego roku zdarza się kilka dni, gdy niebo jest szare, słońce uciekło, wieje jak w kieleckiem i w dodatku temperatura spada do zera. Zakładam wówczas trzy warstwy ciepłych ubrań, klnę na czym świat stoi, a także – ograniczam liczbę i rodzaj wykonywanych czynności.

Bo wiecie, w Kunmingu nie ma ogrzewania, a izolacja budynków pozostaje marzeniem ściętej głowy. A że w tym roku władze nagle popuściły cugli i cała niemal trzyletnia polityka zero-covid, praktykowana dotąd w Chinach, nagle poszła się paść – to złożyło się tak, że wszyscy (o ile mogą) siedzą w domach i starają się nie być pierwszymi, których skosi korona. Mój mąż i ja nie chodzimy do pracy (nasze miejsca pracy są zamknięte, a połowa pracowników jest właśnie chora), córka ma nauczanie online. Nie panikujemy, chodzimy na normalne zakupy czy spacery, oczywiście zachowując środki ostrożności, ale – w zasadzie siedzimy w domu. A kunmińskie mieszkanie, bez izolacji i ogrzewania, jest obecnie naprawdę mało przytulnym miejscem.

Dlatego:

  1. Nie kupuję warzyw liściastych i innych kalafiorów. Musiałabym je bardzo dokładnie umyć, a grabieją mi ręce, więc daję sobie spokój. Kupuję warzywa, które mogę umyć łatwo i bezboleśnie, jak na przykład ogórki.
  2. Nie piorę. Wiem, że nie ja piorę, tylko pralka pierze, ale potem te zimne ubrania trzeba postrzepywać i powiesić. Już samo to byłoby bardzo nieprzyjemne, a ja w dodatku jedyną suszarkę na ubrania mam na zewnętrznym parapecie (w domu się nie mieści) i i tak by nie wyschło. Trzeba poczekać na słońce.
  3. Nie myję podłóg ani – tym bardziej – okien. Wilgoć i zimno to najkrótsza droga do zagrzybienia całego mieszkania.
  4. O higienę osobistą dbam, ale ograniczam ją do absolutnych podstaw. Z długim prysznicem, peelingiem czy nawet myciem włosów czekam, aż będzie cieplej. 
  5. Staram się nie spocić – czyli nie pracować fizycznie ani nie uprawiać sportu na tyle intensywnie, żeby się naprawdę zmęczyć. Dlaczego? Patrz punkty na temat higieny osobistej i prania.

Brzmi trochę jak powrót do średniowiecza, co?

Sama czytam te punkty z ogromnym zdumieniem. Kiedy dwanaście lat temu mieszkałam w chińskim akademiku, w którym tak samo nie było ogrzewania, szczelnych okien, a w dodatku nie mieliśmy nawet ciepłej wody, próbowałam żyć „po swojemu”. Codziennie bladym świtem szłam pobiegać, a gdy wracałam, brałam zimny prysznic i dopiero szłam na zajęcia. Warzyw nie kupowałam wcale, bo się żywiłam na stołówce, ale do głowy by mi nie przyszło, że menu może się zmieniać w zależności od tego, czy akurat wyjdzie słońce.

A jednak… weszłam między wrony i kraczę jak one. Oczywiście, psioczę na nieizolowane ściany, nieszczelne okna i dotkliwy ziąb w mieszkaniu. Ale całe szczęście nauczyłam się już, że czasem zamiast psioczyć i walczyć z wiatrakami, warto po prostu nauczyć się z czymś żyć. Zwłaszcza, że przecież za dwa dni znów wyjdzie słońce, zakwitną azalie i kamelie, na stole pojawią się truskawki, a ja znów będę szczęśliwa, że kunmińska zima jest właśnie taka…

Natalia Brede, Chiny

5 6 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze