Felietony

Pierwszy raz byłam wczoraj na zajęciach sportowych w południe, a nie wieczorem, więc musiałam skorzystać z szatni i pryszniców, by wrócić do pracy w stanie higienicznej przyzwoitości.

Pierwszy raz w życiu byłam otoczona stadem nagich kobiecych ciał. W żadnym wypadku nie mogę tego doświadczenia porównać chociażby do przebywania topless na plaży czy innych sytuacji. Ciał naturalnych i dobitnie prawdziwych. Bez ustawionych świateł, filtrów i korygujących fluidów. Przede wszystkim jednak nagich ciał całkowicie poza kontekstem seksualnym, poza kompleksami. Ciał należących do kobiet niezawstydzonych sobą, pełnych życzliwości, a przy tym nie epatujących ani seksualnością ani wulgarnością. Kobiet w różnym wieku i o różnych ciałach.

Ciałach idealnych i pięknych wbrew wyretuszowanym normom piękna. Niosących herstorie życia ich właścicielek, ciałach w naturalnym ruchu najzwyklejszego na świecie szykowania się do wyjścia. Jedna z moich koleżanek nazwała podobne do mojego doświadczenie katharsis. Czuję, że właśnie to określenie najbardziej pasuje to tego, czego doświadczyłam. 

Jestem tym pokoleniem, które po zajęciach wf nie miało czasu na prysznic.

W krótkiej przerwie, kryło się w toaletach, żeby się przebrać. Na koloniach we wspólnej łaźni kąpało się przez trzy tygodnie w strojach kąpielowych podzielone na dwie grupy, te z okresem i te bez. I raczej nie zmieniało po wysiłku fizycznym staników. 

W pamięci mam do dziś, chociaż od tamtego czasu minęło już wiele lat, zajęcia przygotowania do życia w rodzinie prowadzone w mojej podstawówce przez katechetkę. Dokładnie pamiętam jeden dzień, właśnie zajęcia poświęcone nagości. Pamiętam, jak rozmawialiśmy o nagości, stającej się grzechem chociażby poprzez patrzenie z miłością na swoje ciało w lustrze. Najlepszym sposobem jest je ignorować, nie poświęcać mu uwagi, zbywać. Przez wiele lat tak właśnie patrzyłam w lustro. Patrząc, a nie widząc, nie dostrzegając, akceptując, ale nie kochając. 

Stojąc twarzą w twarz z całkowicie obcymi, nagimi kobietami, tak naprawdę stoimy twarzą w twarz z sobą samą. 

Na początku był szok. Przede wszystkim pomyślałam, że mam do czynienia z ostentacyjnym i prowokującym zachowaniem. To uczucie jednak szybko zastąpione zostało refleksją. Te nagie kobiety, zagonione między szybkim wycieraniem się, przebieraniem, robieniem makijażu i wskakiwaniem z powrotem w szpilki czy adidasy, całkowicie zignorowały moją konsternację. Prowokowałam ja, wgapiona przez kilka minut mojego szoku w ich ciała.

Coś we mnie drgało tak, jak podczas oglądania wartościowego spektaklu lub dzieła sztuki, objawiającego przez emocje prawdę o świecie lub o mnie samej. I nie ma w tym przesady, bo tak naprawdę patrzyłam na sztukę istnienia. Na tę najprawdziwszą. Bez filtrów, fotoszopów, bez dobrze dobranego światła, ukrytych rozstępów czy wiecznego odmładzania.

Byłam otoczona kobietami w różnym wieku. Po raz pierwszy widziałam nagie stare ciało w całej okazałości i wypełniło mnie to jedynie spokojem Takim spokojem, który zawsze czuję, kiedy mój trener krzyczy: zaufaj swoim nogom, swojemu ciału, ono wtedy samo poniesie cię w maksymalny wysiłek. I właściwie tak jest nie tylko na treningu, ale również każdego dnia, przez całe życie. I tak będzie aż do końca. 

To spotkanie twarzą w twarz było nie tylko spojrzeniem na siebie w porównaniu do innych. Było również obnażeniem ukrytych pod pozorną akceptacją niepewności względem mojego własnego ciała.

Nie chodzi mi wcale o akceptację ani jego wyglądu, ani jego umownie pojętych niedoskonałości, chociaż trochę pewnie też, ale o coś głębszego, nieuchwytnego, co bardzo trudno ubrać w słowa. Ja i moje ciało też jesteśmy jak to dzieło sztuki. Po raz pierwszy ja i moje ciało to prawdziwa jedność. Po tym doświadczeniu za każdym razem kiedy patrzę w lustro, patrzę w nie dużo głębiej i po prostu dostrzegam siebie. Patrzę tak naprawdę na cud własnego istnienia, na ciało dające mi niesamowite możliwości, stające się czymś więcej niż formą, w której jestem. Patrzę na nie z miłością i podziwem. 

Paula Sauer

4.7 3 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze