Jestem ogromną szczęściarą. Po wielu wzlotach i upadkach w końcu znalazłam partnera, który tak jak ja uwielbia odkrywać, podróżować i poznawać nowe miejsca na świecie. Odkrywanie różnorodnych kultur, zwyczajów, języków i praw odwiedzanych krajów są jedną z najbardziej fascynujących przygód dla całej mojej rodziny. Ale nie o tym chcę dzisiaj napisać.
Po moich ostatnich wakacjach w Europie czuję się troszeczkę nieswojo, opowiadając o nich w gronie znajomych czy współpracowników.
Nie powiem, wpakowaliśmy w te sześć europejskich tygodni naprawdę wiele nowych miejsc, ale często łapię się na tym, że umniejszam ten wyjazd. Mam wrażenie, że wiele osób nie potrafi ukryć zazdrości i niestety także powstrzymać się od przykrych komentarzy. A ja przecież nie podróżuję, żeby przechwalać się przed innymi, tylko dla siebie i mojej rodziny. Zapytana zawsze staram się pokazać ludziom, że istnieją inne alternatywy niż wyjazd do Myrtle Beach czy na Florydę.
Wielokrotnie słyszę, że wyjazd do Europy jest marzeniem, które pewnie nigdy się nie spełni. Zaraz po tym stwierdzeniu dowiaduję się o kolejnej już tygodniowej wyprawie do Disney World na Florydzie. Odwiedziłam to miejsce i wiem z pierwszej ręki, ile wszystko tam kosztuje. Staram się tłumaczyć, że są sposoby na zwiedzanie świata bez posiadania miliona dolarów na koncie. Wiem bowiem, że większość naszych podróży kosztuje zdecydowanie mniej niż choćby dwa dni w disneyowskim parku rozrywki. Zastanawiam się, czy te wybory wynikają tylko ze strachu przed nowym miejscem? Językiem? Inną kulturą?
Nie jesteśmy bogaczami.
Jako rodzina wyrzekamy się wielu codziennych przyjemności (jedzenia w restauracji czy choćby posiadania więcej niż jednego samochodu). Nasze oszczędności przeznaczamy na podróże te bliskie i te dalekie. I wiem, że to jest nasz wybór, i nie jestem w stanie kierować życiem innych, ale zastanawiam się też, jak to jest, że nie jesteśmy w stanie znaleźć nikogo dookoła, kto miałby podobne priorytety?
Lubię dom w którym mieszkam. Jest on w bezpiecznej okolicy, w której nie muszę martwić się o zamykanie drzwi na klucz czy bezpieczeństwo mojego dziecka. Mamy świetną szkołę dla córki. Niestety mam wrażenie, że ostatnio zaczyna to być za mało. Mój mąż pyta mnie, czy jestem szczęśliwa? I choć oczywiście nie mam absolutnie żadnych powodów do narzekania, ale jest mi smutno, że poza mężem i córką nie mam nikogo, z kim mogłabym się podzielić naszymi wrażeniami czy doświadczeniami. A może to po prostu ja zgubiłam gdzieś mój głos i moja odwagę i po prostu muszę się przestać przejmować tymi nieprzyjemnymi komentarzami?
Polka
Ja uwielbiam w podróżowaniu okazje, nietypowe lokalizacje w szukaniu miejsca do spania. Tak udało nam się kiedyś wynająć stary dom latarnika we Włoszech, obok Amalfi. Okolice drogie ale udało się zwiedzić Positano za grosze 😀