Rocznik 82'. Absolwentka pedagogiki społecznej. Na emigracji od 2004 roku. Pasjonatka podróży (ponad 40 krajów na czterech kontynentach), nomadka (Irlandia Portugalia, Wietnam, Chiny, Czechy), która nie boi się minimalizmu w długiej trasie. Motto "Im mniej w plecaku, tym więcej w sercu" prowadzi ją przez świat już od kilku lat. Ufa jodze, medytacji i Ajurwedzie, dzięki którym nie straciła jeszcze gruntu pod nogami. Z natury introwertyczna, ale z ogromną potrzebą kontaktu z ciekawymi ludźmi. Swoje marzenia nazywa planami. Bo to tylko kwestia czasu i dobrej organizacji, żeby je urzeczywistnić. Do końca jeszcze nie wie, czego chce od życia. Ale już wie, czego na pewno nie chce.
Podróże to jedna z moich pasji. Jeżdżę wszędzie, dokąd się da i kiedy to tylko możliwe. Czasami są to kilkumiesięczne wyprawy, a czasami dwutygodniowy urlop. Wszystko zależy od tego, co akurat robię, w jakim kraju mieszkam i ile mam oszczędności. Ale zwiedzam. Dużo i często. Uwielbiam ten stan, kiedy po zamknięciu za sobą drzwi mieszkania…
Wsiadłam do autobusu. Miejsce 14D. Właściwie 13D, ale dlatego że wielu przewoźników jest bardzo przesądnych, “oszukują” pasażerów, że przecież po dwunastce jest zawsze czternastka. Niech im będzie. Ja sobie akurat z tego nic nie robię. Trzynastka będzie szczęśliwa. Jeszcze przy oknie. Przestrzeni na nogi aż ponad moje potrzeby. Żyć nie umierać. Gotowa na kolejną wyprawę.…
Rok 2016. Rok, który zapamiętam do końca życia. Rok, w którym zrozumiałam, po co przyszłam na ten świat. Rok, w którym straciłam wiele, ale zyskałam jeszcze więcej. I to tylko dlatego, że powiedziałam stanowcze NIE mojemu zawsze i wszystko kontrolującemu rozumowi i krzyknęłam TAK! zazwyczaj spłoszonemu i nieśmiałemu sercu. Ale zacznijmy od początku. “Dzień dobry…
Lubię, kiedy w domu pachnie smażonym kotletem mielonym. Kiedy tłuszcz głośno skwierczy na żeliwnej patelni, a mama ciężko wzdycha do strzelającego po ścianach oleju. I może myśli sobie nawet, że znów po obiedzie rozboli ją brzuch, ale przecież to już taka norma i ona bardzo dobrze wie, jak temu zaradzić. Tak jak wie, jak zaradzić…
Ile to już krajów? Ile kilometrów? Ile nowych miejsc? Ile samolotów? Ile kultur? Ile hoteli? Ile wysp? Ile, ile, ile?! No dużo! Nawet nie chce mi się już liczyć, bo szybko straciłabym rachubę. No i nie o to przecież w tym wszystkim chodzi. Podróże to nie odhaczanie kolejnych kierunków na mapie i kolekcja magnesów na…
Kiedy w 2018 roku wylądowałam w Chinach z dwuletnią umową o pracę jako nauczycielka języka angielskiego w ręku, nie miałam zielonego pojęcia, co czeka mnie w najbliższej przyszłości. I nie dlatego, że tak naprawdę była to moja pierwsza poważniejsza praca w tym zawodzie (wcześniej byłam pół roku w Wietnamie, gdzie zdobyłam trochę doświadczenia, ucząc w…
Już dzisiaj myślę o jutrze. Bo jutro też będzie moim dzisiaj, ale jutro. Teraźniejszość miesza się z przyszłością… Niby takie oczywiste, a jednak nie. Niby takie proste, a tyle mam trudności z ogarnięciem tego, czym jest moje tu i teraz, a co będzie dnia następnego, nie mówiąc już o tym, co wydarzy się za tydzień…
Do Korei Północnej wybrałam się za namową mojego partnera. Kierunek ten nigdy nie wydawał mi się ani za bardzo atrakcyjny, ani przede wszystkim łatwo dostępny. Więc gdy usłyszałam, że jednym z planów naszej kolejnej wyprawy mógłby być ten właśnie kraj, lekko się zaniepokoiłam, ale i zaintrygowałam. Bo w sumie, dlaczego nie? Od ponad roku mieszkamy…
Polka tu mieszka. Czyli gdzie? Od dawna chciałam zabrać się do napisania ciekawego tekstu na ten temat i dołączyć do grona dziewczyn, które tak wspaniale opisują miejsca swojego stałego zamieszkania lub długotrwałego pobytu. A mi nic ciekawego, na chwilę obecną, nie przychodzi do głowy. Jestem zrozpaczona i lekko zagubiona. Moje emocje wahają się pomiędzy rozczarowaniem,…
Zanim lata temu, jako bardzo młoda dziewczyna, opuściłam rodzinne gniazdo na dobre, wyrobiłam w sobie pewne schematy funkcjonowania, które stały się moją ostoją, moją świętością, moim kompasem w drodze, moją polisą na życie. Wiedziałam, że dopóki będę się kurczowo trzymać wszystkiego, czego nauczono mnie w domu, do czego przywykłam i w czym jestem dobra, dopóty…
Od ponad tygodnia jestem w raju. Filipiny, wyspa Palawan. Kolejne z podróżniczych marzeń w końcu osiągnięte. Plaża, palmy, słońce, laguny, cisza i spokój. Przepięknie tutaj. Dokładnie to czego potrzebowałam po ponownym intensywnym pół roku życia w Chinach. Odkąd w sierpniu wróciłam z Europy dokończyć mój dwuletni kontrakt (półtora roku już za mną) wydaje mi się,…
Ona. Delikatnie musnęła go dłonią po jego dłoni. Ciemnej i szorstkiej. Z kciukiem przerwanym w połowie, jakby go kiedyś przeciął, krojąc rano czerstwy chleb lub obierając fioletowe z zimna i twarde jak kamień ziemniaki, by nakarmić głodne i zwinięte jeszcze w nocny kłębek dzieci, którym znów śniła się długa i kręta droga do szkoły. Po…