Rodowita torunianka, która osiemnaście lat temu zamieniła toruńskie pierniki na szkockie owsiane ciasteczka. Naukowczyni z duszą marzycielki i głową w chmurach, najlepiej czująca się na szkockich bezdrożach. Uzależniona od podróżowania - jeśli akurat w podróży nie jest, to na pewno planuje kolejną, najlepiej poza utartym szlakiem. Miłośniczka szkockich wysp, które z pasją kolekcjonuje pomimo dającej się we znaki choroby morskiej. Uwielbia patrzeć na świat przez szkiełko aparatu fotograficznego i nie rozstaje się z nim ani na chwilę. Była perfekcjonistka, którą Szkocja nauczyła zwalniać tempo i cieszyć się małymi rzeczami. Kociara, książkoholiczka, smakoszka herbat wszelkiego rodzaju, introwertyczka. Pewnego dnia zamieszka z rodziną, kilkoma owcami, kotami i szkocką włochatą krową na jednej ze swych ukochanych wysp i znajdzie w końcu czas na naukę języka Gaelic i nurkowania.
Mam sześć lat. W przedszkolu, do którego chodzę, trwają przygotowania do zbliżającego się Dnia Matki. Panie przedszkolanki krzątają się jak…
Bajkowa budowla ze strzelistymi wieżami, warownia o grubych kamiennych murach, czy może romantyczne ruiny, w których mieszkają duchy i mityczne…