„Młodej mieszkance Biszkeku udało się uciec porywaczom”, „Porwanie piętnastoletniej dziewczyny, aby wydać ją za mąż”, „Porwanie na ulicach stolicy” – to tylko trzy nagłówki, które pojawiły się w kirgiskich serwisach informacyjnych w 2022 roku, dotyczące tego samego zjawiska – Ala Kachuu – kirgiskiego porywania kobiet, aby wbrew ich woli wydać je za mąż.
Podobne zjawisko znane jest nie tylko w Kirgistanie, ale i w innych krajach Azji Środkowej oraz na Kaukazie.
W większości krajów jest to jednak proceder już rzadki, w Kirgistanie – niestety zdarza się częściej, niż byśmy się tego spodziewali.
Zgodnie z danymi ONZ co roku około ośmiu tysięcy dziewcząt poniżej osiemnastego roku życia wychodzi za mąż w Kirgistanie, około pięciuset nastolatek (w wieku od trzynastu do siedemnastu lat) zostaje matkami, a według danych UNICEF – prawie 14% kobiet w wieku do dwudziestu czterech lat do małżeństwa została zmuszona. Wymuszenie małżeństwa może polegać na naciskach rodziny, ale również – nielegalnym porwaniu.
Światowe media zwróciły uwagę na ten problem po tym, jak został nominowany do Oscara kirgiski film krótkometrażowy – „Ala Kachuu – catch and run”.
„Catch and run”, ponieważ tak dosłownie tłumaczy się nazwę tego procederu – „łap i uciekaj”. Choć brzmi to jak scenariusz filmu nominowanego w kategorii film akcji czy, chciałoby się powiedzieć, fantastyka, to oddaje on to, co w Kirgistanie, głównie na terenach wiejskich, ale, choć rzadziej i w stolicy, zdarza się codziennie. Zazwyczaj wygląda to tak – młoda dziewczyna zostaje porwana na ulicy, siłą wepchnięta przez grupę mężczyzn do auta i zawieziona do domu ,,młodego” , gdzie… często trwa już wesele, brakuje jedynie panny młodej. W oscarowej pozycji możemy zauważyć podobną sytuację – dziewczyna została zawieziona wprost na ceremonię, a kiedy pyta „dlaczego”, odpowiedź brzmi: „to nie miałaś być ty, ale goście już się zebrali, więc padło na ciebie”. I to niestety nie fantazja reżysera.
Długo nie mogłam zrozumieć,
dlaczego te dziewczyny nie uciekną w momencie przedślubnego zamieszania (choć i to zdarza się coraz częściej) bądź nie wezmą tego ślubu (a jest to ślub udzielany przez muzułmańskiego duchownego), aby chwilę potem, kiedy czujność zostanie uśpiona, wrócić do domu – przecież mąż nie będzie pilnował żony całe życie.
Moi kirgiscy rozmówcy, zwłaszcza moje studentki, odpowiadały jedynie – „przecież ona spędziła noc w jego domu, została zhańbiona”. Kult dziewictwa w Kirgistanie, zwłaszcza na terenach wiejskich, jest tak duży, że porwana kobieta zostaje w domu swojego oprawcy, bo nie ma gdzie wrócić. Boi się, że jej rodzice nie przyjmą jej do domu, boi się oceny bliskich i sąsiadów (to przypomina tak dobrze nam znane „sama tego chciała”) i często tak jest – rodzina dziewczyny zawiadomiona o ślubie często po prostu godzi się z tym faktem.
Wiele dziewczyn nie zgłasza porwań na policję, nawet jeśli uda im się uciec, ze względu na obawę przed oceną i wstydem.
Porywacze mają jeszcze jednego asa w rękawie – najstarsze kobiety w rodzinie kładą się w progu, kiedy przyszła żona próbuje uciec. Zgodnie z tradycjami kirgiskimi przejście nad starszą kobietą przynosi ogromne nieszczęście do końca życia, jest swego rodzaju klątwą. I dziewczyna zostaje, nie ją jedną porwali, trzeba się z tym pogodzić.
W stolicy Kirgistanu organizuje się wiele akcji edukacyjnych dotyczących porwań kobiet. Zaangażowana jest w to również społeczność międzynarodowa, ale wśród dużej części społeczeństwa, zwłaszcza poza stolicą, panuje ciche przyzwolenie na taki proceder. Niektórzy tłumaczą to zjawisko „wielowiekową tradycją”, jednak jak twierdzą badacze, w historii ludów koczowniczych, w tym Kirgizów, taki proceder miał miejsce, ale był zawsze społecznie piętnowany.
Dzisiaj, w Dzień Kobiet, oficjalne święto państwowe w Kirgistanie, życzę wszystkim kobietom na całym świecie prawa wyboru – wyboru, z kim będą spędzały swoje życie, wyboru dotyczącego ich ciała oraz wyboru życia wolnego od cudzych oczekiwań i żądań.
Iga Strzałka, Kirgistan
Cóż za obrzydliwy zwyczaj!
Mocny materiał!!
Romowie również nadal tego przestrzegają, co ciekawe nawet w Polsce, tak naprawdę to chyba w każdym państwie, w którym przebywają (czy wszyscy – nie wiem, ale pewne ich grupy). Zawsze mnie przerażała myśl, że te kobiety spędzają życie z kimś, na kogo (wyobrażam sobie że) nie mogą patrzeć, tylko dlatego, że tak wypada. Okropne życie przez bezsensowne zwyczaje. 😔
Nie zgodzę się. Jestem Romką, mam rodzinę w Polsce i za granicą. Porwania kobiet nie funkcjonują już od dobrych kilkunastu lat. Teraz jest to tylko taka ,,randka”, której przebieg ustala para, za zgodą dziewczyny, więc nie jest to porwanie.